Singapur

Byliśmy bardzo ciekawi, jak wygląda jedno z najprężniej rozwijających się miast świata. Wieżowce, które tu zastaliśmy, onieśmielają. Dla fanów urbanizacyjnej dżungli Singapur powinien być miejscem obowiązkowym do odwiedzenia.

Singapur odwiedziliśmy w 2012 roku.

Lot, nocleg

Do Singapuru lecieliśmy po 2 miesięcznym pobycie w Dżakarcie liniami Air Asia (koszt 200- 270 zł). 

Nocowaliśmy w hostelu, w którym spotkaliśmy sporo osób mieszkających w nim długoterminowo.

Zwiedzanie

Cudem architektonicznym jest dzieło Moshe Safdie’go– Marina Bay Sands. Trzy wieżowce są połączone jednym dachem, przypominającym statek, na którym znajduje się restauracja i podniebny basen (przytwierdzony do krawędzi dachu budynku). Obiekt ten powstał, żeby dorównać miastom takim, jak Nowy Jork czy Londyn.

Zauroczył nas ogromny park miejski – Botanic Garden. Jest to chyba najładniejsze miejsce tego typu, w jakim byliśmy. Ogrody orchidei, goździki i wiele innych kwiatów, a w dodatku całość osadzona w pozostałościach dżungli.

Santosa jest jednym wielkim parkiem rozrywki i znajduje się na niej najbardziej wysunięty na południe punkt kontynentalnej Azji. Do Santosy, jak przystało na taką wyspę, można się dostać kolejką linową

Z Singapurem żegnamy się w oryginalny sposób. Otóż dopisało nam szczęście i trafiliśmy na wyścig formuły 1. Nie ukrywam, że musieliśmy przejść chyba trzy czwarte toru, żeby dostać się na most, z którego mogliśmy podziwiać te cuda techniki (bez kupionych wcześniej biletów). Zaledwie 2 miesiące temu byliśmy w dżungli, gdzieś na końcu świata, pośród „ludzi neolitu”, a teraz podziwiamy bolidy F1. Takie rewelacje tylko w trakcie podróży :).

Singapur jak na bardzo małe państwo – miasto zaskakuje również bogactwem kuchni. Jest ona w dużej mierze importowana, ale można tu spróbować naprawdę wielu rzeczy.