Pierwsze spotkanie z Afryką
Perła Afryki, bo tak Ugandę nazwali brytyjscy kolonizatorzy, przyciąga swoim niepowtarzalnym bogactwem przyrodniczym oraz pozwala względnie bezpiecznie postawić swoje kroki w samym sercu Czarnego Lądu. Niewątpliwie koniec lat 90 pozwolił na nowo odkrywać piękno tego kraju. Mianowicie skończyły się krwawe rządy „Ostatniego króla Szkocji” Idiego Amina, a także w latach 2000 unormowała się sytuacja związana z organizacją partyzancką stworzoną przez Josepha Konego. Jednak do dziś ludzie z obawą mówią o północy kraju, w związku ze stworzoną przez Konego grupą- Amią Bożego Oporu.
Miejsca, które odwiedziliśmy w Ugandzie:
Parki Narodowe: Lake Mburo, Queen Elizabeth Park, Kalinzu Central Forest Reserve
Lud Karamojong, pół-nomadzi, żyjący w północno- wschodnim rejonie Ugandy
Podstawowe informacje praktyczne:
Poniższe dane pochodzą z wyjazdu w 2015 roku.
Bilety lotnicze: bilety w bardzo atrakcyjnych cenach można znaleźć u przewoźnika Turkish Airlines. Nasz lot rozpoczynał się w Pradze z międzylądowaniem w Stambule oraz w Kigali w Rwandzie.
Wiza: Jadąc do Ugandy, warto przemyśleć zakup wizy wschodnioafrykańskiej (obejmującej Kenię, Ugandę i Rwandę), ponieważ po podniesieniu opłaty do 100$ za wizę do Ugandy cena może być zbliżona jak koszt wizy do tych 3 krajów.
Kampala – niesamowicie zatłoczona stolica, która jest obowiązkowym punktem przesiadkowym. W Kampali prawie wszystko jest dostępne, supermarkety są świetnie zaopatrzone (ale także poza stolicą nie ma problemów ze znalezieniem sklepu). Miejscowi przestrzegali przed nocnym zwiedzaniem Kampali, ale nie mieliśmy okazji sprawdzić czy mieli rację. Ponad to należy mieć na uwadze, że przy wyborze środka transportu większość próbuje nas solidnie naciągnąć (oczywiście nie zawsze), niestety dotyczy to nie tylko stolicy kraju (w Mbare próbowali zrobić taksówkę z publicznego busa).
Ceny (z 09.2015) za wybrane przejazdy:
Kampala- Masaka 20.000 UGX Masaka- Mbara 20.000 UGX; Mbara- Katanguro 15.000 UGX.
Kampala – Mbale 15.000 UGX; Mbale – Nakapiripiriti 25.000 UGX; Nakapiripiriti – Mbale 30.000 UGX.
Mbale – Jinja 13.000 UGX; Jinja – Entebe 8.000 UGX.
10zł to średni koszt naszego noclegu podczas wyjazdu;
campingu kosztują 10.000-15.000 UGX na osobę;
tani guest house to koszt w granicach 10.000-12.000 UGX.
Co nas zaskoczyło podczas pierwszego kontaktu z „Czarnym Lądem”:
- Miejscowość, w której lądujemy (Entebee) jest niesamowicie rozwinięta i nieporównywalnie bardziej zadbana niż miasta indyjskie;
- Ogrom dostępnych towarów w sklepach;
- Wszędzie dostępne frytki= raj;
- Niesamowicie rozwinięta sieć komórkowa z dostępem do internetu (na poziomie europejskim albo i lepiej);
- Liczne pola namiotowe;
- Rozwinięty couchsurfing, z którego skorzystaliśmy już pierwszego dnia.
Parki Narodowe w Ugandzie
Uganda oferuje turystom ogrom obszarów przyrodniczych. Zdecydowanie najważniejszym miejscem jest unikalny Park Narodowy Bwindi, w którym występują goryle. Obecnie goryle można spotkać jedynie w Ugandzie, Demokratycznej Republice Kongo oraz w Rwandzie. Koszt wejścia do Parku Bwindi to 600$, o bilety z odpowiednim wyprzedzeniem trzeba się starać w Kampali. Drugi park Ugandy, w którym można spotkać goryle to Park Mgahinga, tu istnieje możliwość zakupu biletu na miejscu. W Rwandzie za podziwianie goryli w ich naturalnym środowisku trzeba zapłacić 750$ plus około 100$ za dojazd do parku.
W Ugandzie jest wiele innych parków, w których można podziwiać dzikie zwierzęta: Park Kidepo, znajdujący się na północy kraju – to jedyne miejsce w kraju, gdzie można spotkać gepardy. W Murchison Falls i Queen Elizabeth Park (QEP) można za to podziwiać lwy.
Lake Mburo
Dojazd, opłaty
Na boda-boda (motocykl) zostaniemy wstępnie dowiezieni tylko do bram parku. Następnie trzeba dopłacić kolejne 10.000ugx za przejazd na camping nad jeziorem plus opłata 10.000ugx w siedzibie parku za wjazd motorem. Na powrót z parku należy się wcześniej umówić.
Wejście do parku: 40$, cena za pływanie łódką po jeziorze Mburo- 15$, Safari Walk- 30$, Safari samochodem- 20$.
Nocleg na kampingu w środku Parku to świetne przeżycie. Hipopotamy chodzą wszędzie wokół namiotu, ale raczej nie ma się o co martwić, że nas staranują.
Jadąc do Parku z Kampali można zatrzymać się na świetny nocleg znajdujący się na polu kempingowym zaraz za Masaką.
Queen Elizabeth National Park
Świetną bazą wypadową jest miejscowość Katanguro, wokół którego znajdują się co najmniej 3 kempingi. Najtańszy (10.000-15.000ugx) na górze, zaraz nad rzeką.
Wejście do QENP to koszt 40$
Najtańsze Safari po parku to 50$ za osobę.
Liczyliśmy, że w QENP uda się zobaczyć wspomniane wcześniej lwy i słonie. Nasze safari różniło się od innych, gdzie turyści jeździli samochodami terenowymi. My za to poruszaliśmy się starą Hondą Accord. Jak się później okazało, takie rozwiązanie dostarczyło nam nowe możliwości. W parku poza wyznaczonymi obszarami obowiązuje całkowity zakaz wychodzenia z pojazdów, a my musieliśmy pchać nasz samochód, który nie mógł wyjechać z błota i kolein.
W okolicach Parku Queen Elizabeth dowiedzieliśmy się czym się różni noc na campingu w Polsce i w Ugandzie. Jeżeli śpi się przy zbiorniku wodnym, a w nocy przy namiocie słychać podjadanie trawy to niekoniecznie będzie to krowa….
Okazuje się, że hipopotamy dość sprawnie omijają stałe obiekty, a bardzo groźne robią się dopiero gdy ktoś wejdzie im w drogę. Nie bez powodu otwierają listę najbardziej niebezpiecznych zwierząt w Afryce.
Kalinzu Central Forest Reserve
Park warty odwiedzenia, ponieważ za 50$ można podziwiać szympansy.
Góry księzycowe, czyli kilka słów o Rauwenzori
Masyw Rauwenzori jest miejscem wyjątkowym. Niesamowite ile można zobaczyć podczas 4 dni trekkingu. Przechodzi się przez kilka pięter roślinnych, od strefy lasu równikowego, poprzez strefę lasu bambusowego, błotniste pustkowia, las lobeliowy, żeby dotrzeć do formacji skalnych, a na koniec dotknąć śniegu na równiku.
Po raz pierwszy masyw Rauwenzori opisany został przez greckiego geografa Ptolemeusza w II wieku naszej ery. Ptolemeusz tak pisał o Górach Księżycowych (tak często nazywa się obszar Ruwenzori): „gdzie śniegi karmią jeziora – źródła Nilu”. Góry Rauwenzori to największe pasmo górskie w Afryce (ciągnie się przez 125 km) z trzecim najwyższym szczytem kontynentu. Góry wyznaczają naturalną granicę pomiędzy sawannami Afryki Wschodniej, a gęstymi lasami równikowymi kotliny Kongo.
Ruwenzori tonące w chmurach, które zakrywają niebo przez 300 dni w roku…
Dojazd, koszty:
Biuro turystyczne, które zorganizowało nam trekking znajdowało się w Kasese. Sam trekking rozpoczęliśmy w miejscowości Nyakalengija.
Koszt 4-dniowego trekkingu do schroniska Elena Hut (wysokość 4500 m n.p.m., połowa trasy Central Circuit Trail) w agencji to 400$ (w tym 160$ za samo wejście do Parku). Do tego w należy doliczyć minimum 25$ na jedzenie.
Na trekking w góry Rawenzori nie można wybrać się samodzielnie, drogi pilnują uzbrojone patrole. Monopol na organizację wypraw w góry ma Rwenzori Mountaineering Services (RMS), chociaż do rynku próbuje dołączyć biuro Rwenzori Trekking Services, nie wiem z jakim skutkiem. Udało nam się wynegocjować świetną cenę, w oficjalnym cenniku były one całkowicie absurdalne. Biuro RMS, znajdujące się w Kasese, za łącznie 4- dniowy trekking do schroniska Elena Hut (połowa trasy Central Circuit Trail) na wysokości 4500- metrów n.p.m. i z powrotem po prawie tej samej trasie policzyło nas 400$ na osobę (z początkowej ceny 1000$).
Przebieg trekkingu:
I dzień: Start z Nyakalengija do obozu drugiego John Matte Hut na wysokości 3505 m n.p.m.
Trasę Dużej Pętli (Central Circuit Trail) rozpoczynamy w miejscowości Nyakalengija. Droga do pierwszego obozu Nyabitaba Hut (2652m n.p.m.) wiedzie początkowo szeroką trasa, którą otaczają dzikie bananowce, trawa słoniowa, a wyżej las równikowy. W niżej położonym lesie równikowym występują lamparty, małpy (także szympansy) oraz słynne górskie słonie. Jednak o ich obecności możemy dowiedzieć się tylko ze słów przewodnika, zdecydowanie łatwiej można zobaczyć szlaki mrówek oraz ukrywające się w krzakach kameleony. W okolicach Nyabitaba Hut otacza nas ściana lasu, a z drzew zwisają urzekające pajęczyny porostów. Powyżej obozu rozpoczyna się pasmo górskiego bambusa, który osiąga 15 metrów wysokości. Następnym piętrem roślinnym jest gęsty las wrzoścowy.
II dzień: dotarcie do obozu Bujuku Hut na wysokości 3962 m n.p.m.
W okolicach John Matte Hut (obóz drugi) powoli wkraczamy w świat bagienny. Otaczają nas paprocie, kwitnące epifity i puszyste dywany mchów. Dodatkowo krajobraz urozmaicają ogromne afrykańskie storczyki- Lobelii z rodziny aberdarica, mające nawet trzymetrową łodygę oraz kwiaty podobne do świecy. Były one dla nas największym zaskoczeniem.
W bagiennym terenie najlepiej poruszać się w gumowcach chociaż w zmaganiach pomagają drewniane kładki. Powyżej możemy podziwiać kolejne niesamowite krajobrazy, ukazują się drzewiaste starce- senecje.
III dzień – wyjście do schroniska Ellena Hut (4541 m n.p.m.), następnie do linii śniegu i bezpośrednie zejście do obozu pośredniego na wysokości 3100 m.n.p.m.
Powyżej 4000 metrów n.p.m. robi się coraz chłodniej. Pojawiają się skały, chociaż roślinność towarzyszy nam aż do 4300 m n.p.m. Kamienna ścieżka doprowadza nas do schroniska Ellena. Powyżej przebieg trasy wymaga znajomości terenu, dlatego trzeba kierować się na ułożone kopczyki kamieni. Dość szybko pojawia się zaporęczowany żleb. Po pokonaniu żlebu wchodzi się na skalne bloki (mijając stację SHARE – Stations at High Altitude for Research on the Environment) i dociera się do czoła lodowca Stanleya na wysokości 4750- 4800 m n.p.m. (warto dodać, że w roku 2015 bo lodowiec szybko się kurczy).
My kończymy nasz trekking na wysokości linii śniegu, który leży zaledwie 45 km na południe od równika. Niestety obecnie następuje recesja lodowców tropikalnych w górnych partiach Ruwenzori. W 1906 roku znajdowały się tu aż 43 nazwane lodowce o łącznej powierzchni 7,5 km², a w 2005 pozostały tylko na 3 szczytach, o łącznej powierzchni poniżej 1,5 km². Do kontynuowania drogi na szczyt niezbędny jest już sprzęt zimowy, którego ze sobą nie mieliśmy, a wypożyczenie każdej z brakujących rzeczy wynosi 100 dolarów.
Najwyższymi szczytami masywu Stanleya są Mt Margherita (5109 m n.p.m; trzecia najwyższa góra Afryki) oraz Mt Alexandra (5083 m n.p.m.) Ponad to w parku Ruwenzori można naliczyć aż 25 szczytów powyżej 4500 metrów, w tym czwarty i piąty szczyt kontynentu: Mt Speke – 4889 m n.p.m. i Mt Baker – 4843 m n.p.m.
IV dzień – powrót na sam dół do Nyakalengija
W kraju Karamojong „starych zmęczonych ludzi, którzy pozostali w tyle”.
Lud Karamojong, pół-nomadzi, żyjący w północno- wschodnim rejonie Ugandy. W przeciwieństwie do swoich „kuzynów” Masajów, Karamojong nie pojawiają się na okładkach czasopism i ze względu na swoją historię nie są zbyt często odwiedzani. Największe bogactwo Karamojong stanowi bydło. Pasterze są przekonani, że to właśnie oni są właścicielami bydła całego Świata i są to prawa nadane przez boga Akuj, z którymi się nie dyskutuje. A że przy okazji krowy są najważniejszym czynnikiem negocjacyjnym oraz świadczą o statusie społecznym to tym lepiej dla ich nowych posiadaczy. Niektóre źródła podają, że jedna rodzina jest w stanie zgromadzić nawet 2000 sztuk bydła. „Polowania” na krowy stały się przyczyną ogromnych konfliktów z Sudanem oraz Kenią. Z biegiem czasu gromadzenie bydła nabrało nowego charakteru, gdyż „myśliwy” zaczęli używać AK-47. Broń dostarczył im nie kto inny, jak wujek Idi Amin. Dlatego, gdy gdziekolwiek w Ugandzie mówiłem, że mam zamiar wybrać się w tamte strony to szczerze mi odradzano.
Wiele zmieniło się w 2001 roku, kiedy to rozpoczął się proces rozbrajania pasterzy. Przebiegał on bardzo burzliwie, nawet Brytyjczycy nie byli w stanie kontrolować wojowników Karamojong. Jeszcze w roku 2009 droga, którą poruszałem się nocą była dostępna tylko w godzinach 8- 18. Noc należało do Karamojong, a jeżeli pojawił się ktoś z zewnątrz musiał się tłumaczyć przed karabinem. Transport towarów w kierunku północnym był zagrożony regularnymi kradzieżami.
Karamojong mieszkają w osadach- Manyattach, które są otoczone szczelnym płotem. Wewnątrz osady każda rodzina dodatkowo ogradza się płotem. Do jej środka mogłem wejść tylko za pozwoleniem starszyzny.
Manyatta, którą odwiedziłem znajduje się nieopodal Mount Moroto, miejsce w którym osiedlili się ludy Karamojong po wyemigrowaniu z Etiopii.
Dojazd:
Z Mbale do miejscowości Moroto, a następnie objechanie Mount Moroto, masywu znajdującego się blisko granicy.
Na targu spotkałem kupców, którzy wyruszyli na zakupy z bardzo oddalonych Manyatt. Wyróżniali się charakterystycznymi strojami, bardzo zbliżonymi do Masajów, udekorowani bransoletkami, czapkami. Mężczyźni zawsze podróżują z kijem i podróżnym krzesełkiem.
Wśród Pigmejów Batwa
Pigmeje Batwa zamieszkują południowo- zachodnią część Ugandy. Obecnie można ich znaleźć po południowej stronie jeziora Bunyonyi, w lasach Echuya (znalazłem dojazd z miejscowości Muko) oraz na południe od miejscowości Kisoro- w otulinie Parku Narodowego Mgahinga. Kilka lat temu rząd Ugandy zdecydował się przenieść Pigmejów, by chronić mieszkające w górach i zagrożone wyginięciem goryle. Osobiście zdecydowałem się wyruszyć do lasu Echuya. Istnieje możliwość skorzystania z biura podróży, które znajduje się w miejscowości Kisoro.
Pigmeje Batwa są niesamowicie ubodzy, utrzymują się z rolnictwa, tak jak 95% kraju. Domy części z nich ograniczają się do absolutnie minimalnych rozmiarów. Jeden z Pigmejów nie mógł się nadziwić czemu dotarłem w to miejsce i zadał mi pytanie- „Dlaczego przyjechałeś oglądać naszą wioskę? Przecież my nie mamy nic, czy nie szkoda Ci czasu na oglądanie pustych domów? Lepiej zobacz duże miasto.”
Życie codzienne w Ugandzie
W trakcie miesięcznego pobytu w Ugandzie udało się nam zatrzymać trochę dłużej w jednym miejscu. Dzięki temu z pewnością można zobaczyć więcej… Ludzie oswajają się z Twoją osobą, przestaje się wzbudzać ich zainteresowanie i po prostu zaczynają Cię kojarzyć (szczególnie jak każdego dnia przemieszczasz się po 5 razy w okolicy ich domów).
Często ktoś bezinteresownie spacerował obok, bo jak sam mówił, nie miał nic innego do roboty. Udało się posiedzieć w miejscowej knajpie i spróbować alkoholi za 50 groszy. Codzienne życie wioski toczyło się wokół, co pozwala na obserwację funkcjonowania Afryki, a może dokładniej Ugandy. Niestety Europejczycy często traktują Afrykę jak jeden kraj, przykładem może być epidemia Eboli, która ostatnio miała miejsce w 2014 roku. Wystąpiła tylko w 3 czy 4 krajach na zachodzie, a mówiono o całym kontynencie.
W Ugandzie życie kwitnie na ulicy, wszyscy coś transportują, przemieszczają się. Często spotyka się osoby z niewyobrażalnie obładowanymi rowerami. Poświęcają wiele energii, żeby dostarczyć dany towar, ale gdy już wykonają swoją „fuchę” to należy się kilka dni odpoczynku.
Żółty kanister jest nieodłącznym atrybutem Afrykanów. Na każdym kroku spotyka się kogoś kto transportuje wodę, czy to pomiędzy wioskami, czy na większe odległości.
Będąc na trójstyku granic DRK-Rwanda-Uganda można posłuchać o stosunkach między tymi państwami. To, że DR Kongo uchodzi za bardzo niebezpieczny kraj nie było niczym nadzwyczajnym, ale pewnym zaskoczeniem były negatywne opinie na temat Rwandy. Jak się okazało, Ugandyjczycy nie są tam mile widzianymi gośćmi. W czym tkwi problem? Na pewno w różnej mentalności i różnym systemie państwowym. Rwanda stała się Szwajcarią Afryki, zarówno pod względem niespotykanych w innych rejonach zakazach, stała się zamożniejsza i ściągnęła do siebie sporo zagranicznych inwestorów. W Rwandzie nie można używać torebek foliowych, jest zakaz jazdy motorem w więcej niż 2 osoby, a każda z nich musi mieć kask; za śmiecenie nakładane są wysokie kary. Ponadto raz w miesiącu istnieje przymusowy dzień pracy na rzecz kraju.