Z Singapuru do Malezji
Singapur z Malezją połączony jest mostem, a w zasadzie drogą położoną na nasypie. W związku z tym Singapur przestaje być wyspą. Ten fragment postanowiliśmy pokonać na piechotę i pomimo ostrzeżeń strażników, że się nie da – spróbowaliśmy. Było całkiem przyjemnie, ale tylko do czasu. Skończyło się pobocze i trzeba było iść środkiem bardzo ruchliwej drogi. Na szczęście znaleźliśmy kogoś po drugiej stronie (malezyjskiej), kto w odblaskowej kamizelce przeprowadził nas do przejścia granicznego. Było już dość późno, a my byliśmy w środku miasta, więc nie wiele myśląc zapytałem czy możemy rozbić namiot przy meczecie. Tak zaczęła się nasza wizyta w Malezji.
Transport
Planowaliśmy jeździć stopem.
Na początku pobytu w Malezji lekko zawiedzeni myśleliśmy, że poruszanie się stopem wcale nie będzie takie proste. Są tu o wiele większe drogi i szybszy ruch niż w Indonezji, dodatkowo ludzie żyją w większym pośpiechu, ale zobaczymy. Z drugiej strony jazdę stopem po Indonezji, gdzie przeważnie po pierwszym machnięciu ręką zatrzymuje się samochód, ciężko porównać do innych miejsc. Stwierdziliśmy, że w Malezji wyciągnięcie ręki nie wystarczy, musieliśmy spróbować wypisywać miejsce naszej destynacji na kartkach.
Najdłużej czekaliśmy pół godziny, ale jak już ktoś się zatrzymał, jechaliśmy aż do celu (kierowcy po przeczytaniu kartki wiedzieli dokąd chcemy się udać). A że w Malezji drogi są wyśmienite, pokonywaliśmy bardzo szybko duże odległości. Czasy gdzie w Indonezji 40 km jechaliśmy przez 4 godziny już minęły.
Noclegi
Mieliśmy spać w namiocie albo korzystać z serdeczności ludzi – w domach. I w tym miejscu znowu, podobnie jak w Indonezji, gościnność ludzi jest oszałamiająca. Po prostu ciężko w to wszystko uwierzyć, że gdzieś w Kuala Lumpur po godzinie 22 można się odezwać do małżeństwa mieszkającego na osiedlu domów jednorodzinnym i zapytać, czy nie mają nic przeciwko, żebyśmy postawili u nich namiot. W tym może nie ma jeszcze nic tak niezwykłego, ale te pytanie skończyło się na wspólnej kolacji oraz podarowaniu nam biletu autobusowego na wyspę Penang. Oczywiście usłyszeliśmy, że po powrocie do Kuala Lumpur musimy do nich wrócić. Ale o tym później…
Zwiedzanie
Melaka
W Melace warto odwiedzić chińską dzielnicę i stare historyczne miasto (najstarsze budowle Malezji). W Melace poza atrakcjami architektonicznymi można zaobserwować ciekawą faunę, a szczególnie atrakcje w rzece…
Cameron Highlands
Cameron Highlands, miejsce jak z bajki. Dociera się tam przez gęstą dżunglę, żeby później zobaczyć pola herbaciane czy plantacje truskawek. Jednak większe wrażenie zrobił na nas znajdujący się niedaleko pól- omszały las (Mossy Forest). Zresztą zobaczcie sami…
Dojazd
Lokalny przewoźnik Uniregal kursuje na głównej drodze ze stacji Freesia w Tanah Rata do Kampung Raja, po drodze przejeżdża przez Brinchang, Kea Farm, Tringkap i Kuala Terla. Innym dobrym sposobem poruszania się wokół Camerons jest dołączenie do wycieczek proponowanych przez różnych operatorów lub hoteli w mieście.
ałkiem niedaleko od Cameron Highlands można podziwiać raflezje. Chcieliśmy się tam dostać, ale niestety nie trafiliśmy na okres kwitnięcia „trupich kwiatów” (kwitną raz na kilka lat). Są to największe kwiaty na świecie, wydzielają zapach cuchnącej padliny (stąd nazwa trupi kwiat) i tym wabią zapylające je muchówki. Raflezje Arnolda można spotkać przede wszystkim na Borneo i Sumatrze.
Taman Negara
Taman Negara (nazwa oznacza po prostu park narodowy) to najstarszy las deszczowy na świecie, rośnie nieprzerwanie od 130 milionów lat. Żyje w nim, w przeciwieństwie do dżungli indonezyjskich, mnóstwo zwierząt. Wliczając w to tygrysa indochińskiego, słonie, nosorożce sumatrzańskie, tapiry i dużo innych. Drzewa są tak ogromne, że zapierają dech, a w samym środku lasu można się przespać na zbudowanej wieży i podziwiać całe to piękno (koszt za nocleg 1 MYR).
Dojazd
Dotarcie niskim kosztem do Taman Negary nie było jednak najprostsze. Wszystkie przewodniki wskazują, że z miejscowości Kuala Tembeling wypływa się w górę rzeki i dociera do Kuala Tahan, co trwa 3,5 godziny i kosztuje 35 ringgitów (MYR). Najprościej i najtaniej jest pojechać z Jerantut do Kuala Tahan. Druga opcja to przepłynięcie łódką z Kuala Tembeling na drugi brzeg 0,5 MYR, następnie dotrzeć do drogi głównej do Kuala Tahan i tam złapać stopa. My mieliśmy dodatkowe szczęście, ponieważ na miejsce podrzucił nas przewodnik, dzięki czemu dowiedzieliśmy się wielu rzeczy o Taman Negarze.
Po drodze można odwiedzić zachwalane przez wszystkich Genting Highlands, czyli park rozrywki.
Wstęp do parku Taman Negara kosztuje nas 1zł (http://www.taman-negara.com).
W Taman Negara znajduje się ciekawa atrakcja, mianowicie mosty linowe rozwieszone na wysokości 45 metrów nad ziemią – Canopy Walkway (5MYR).
Wyspa Penang
Na wyspę jedziemy autobusem z Kuala Lumpur. Warto na niej zwiedzić świątynię Kek Lok Si, która jest największą buddyjską świątynią w Azji południowo – wschodniej oraz park z jaszczurkami.
Kuala Lumpur
W Kuala Lumpur warto zwiedzić ogromny park ptaków, które latają na wolności (pod wysoko zawieszoną siatką) oraz Jaskinie Batu znajdującą się na obrzeżach miasta (kilka kilometrów na północ od miasta).. Batu po malezyjsku oznacza skałę, w skale ukryta jest świątynia, która stanowi najważniejsze miejsce kultu religijnego dla hinduistów w rejonie Azji Południowo- Wschodniej.
Nasze historie:
Łapiemy stopa, zatrzymuje się miła para i zabiera nas do Melaki, nasze spotkanie zaczyna się już tradycyjnie od propozycji obiadu. Po posiłku próbuję zapłacić, lecz niestety się nie udaje. Tak jakby Indonezyjczycy już nas z tym nie oswoili… 🙂
W Melace długo czekamy na dalszy transport, w Polsce, gdy machasz ręką ekskluzywnym “BM-kom”, nie często liczysz na podwózkę, ale przecież jesteśmy w Malezji, więc czemu mielibyśmy nie spróbować? I tak właśnie poznajemy Lizę i Sofiyana. Okazuje się, że Sofiyan pochodzi z Surabayi (Indonezja), w związku z czym opowiadamy im, jak mocno jesteśmy zaskoczeni gościnnością jego kraju. Na to słyszymy, że w Malezji nie może być inaczej i jedziemy prosto do ich domu, gdzie czeka na nas szóstka dzieci. Znajdujemy się w Bangi, jest to najbardziej ekskluzywny nocleg jaki nam się zdarzył. No i nigdy nie spaliśmy na meblach kolonialnych. Następnego dnia Liza z Sofiyanem odwożą nas do odległego o 30 km Kuala Lumpur i kupują bilet autobusowy do Cameron Highlands.
Następnie z kolejną rodziną, która nas podwiozła napiliśmy się najlepszej herbaty w Cameron. Później zatrzymał się kierowca, który był tak bardzo pijany, że ledwo nas widział, więc podziękowaliśmy za jego uprzejmość. Trafiliśmy też na żywiołowego Araba, z którym bardzo ciężko było się dogadać, próbowaliśmy porozumieć się w kwestii noclegu. Ostatecznie podwiózł nas pod 4 hotele, więc stwierdziłem, że kompletnie minęliśmy się myślami. Jednak okazało się, że nie. Obok hotelu stał jego samochód dostawczy (miał hurtownie mebli), otworzył plandekę i powiedział, żebyśmy się rozgościli.
W Kuala Lumpur dzwonimy do Redzuana, który wraz z żoną jest u rodziny, ale po naszym telefonie już za godzinę widzimy się u nich w domu (Z Redzuanem i Raja poznaliśmy się podczas szukania miejsca na namiot w środku KL). Na początek wspólne zwiedzanie, a potem obiad. Proponuję zapłatę za nas wszystkich, zgadzają się, ale mówią, że to pierwszy i ostatni raz. Onieśmielająca gościnność. Następnego dnia Emila gotuje polski rosół, a ja w tym czasie pokazuje kilka zdjęć z Polski. Redzuan studiował w Londynie, więc geografia Europy nie jest mu obca. Ciekawa sytuacja wynikła, kiedy pytałem Redzuana o najlepsze malajskie owoce. Po rozmowie poszedłem do łazienki, a gdy wracam widzę w samochodzie jego żonę , która ma jechać po owoce. Aż mi się głupio zrobiło i potem bałem się o cokolwiek zapytać.. Tak dobiega końca nasz wyjazd, Redzuan z Raja odwożą nas na dworzec i dają do ręki dwa bilety na autobus do lotniska….